Po nieudanym wyjeździe do Bułgarii miałem okazję szybko wyjechać do Livigno we Włoszech. Z powodzeniem wypełniamy wszystkie niezbędne i niepotrzebne formularze i planujemy podróż po Austrii, która zajmuje nam około 11 godzin. Jeszcze przed wyjazdem skontaktowałem się z innym Jablonečákiem, Janem Zahulem , który był wtedy w Livigno trzeci tydzień. Skuleni i nie śpiąc, po nocy w podróży dołączamy do Honzy i jego grupy, która pokazuje nam zakamarki zacienionych stoków, na których wciąż można znaleźć wspaniały pulchny śnieg. W Livigno nie padał śnieg od około 3 tygodni, więc polowanie w puchu stawało się coraz trudniejsze.
Oprócz super marcowego zjazdu w puchu, udało nam się zrobić jeszcze jeden porządny zjazd. Poszliśmy za radą i to się opłaciło. Dzięki ofercie Honzy, stabilnym warunkom i czterem tutejszym skialpinistom, którzy po pierwszej nieudanej próbie wspinaczki podpowiedzieli nam, gdzie znaleźć zejście, połączyliśmy dwie przepiękne rynny z Monte Val Nera (3182 m npm). To był długi dzień, podczas którego zejdzieliśmy 750m na 1,5 km zejścia.
Ostatni dzień świętowaliśmy wspaniałą wiosenną jazdą na nartach na wschodnim stoku. Na koniec piliśmy schłodzone włoskie piwo i pokochaliśmy otoczenie. Jesteśmy wdzięczni za każdą wędrówkę, a zwłaszcza za to, że w ogóle tu dotarliśmy.
Źródło zdjęć: Jan Zahula / www.janzahula.com
Tento internetový obchod ukládá soubory cookies, které pomáhají k jeho správnému fungování. Využíváním našich služeb s jejich používáním souhlasíte. Více informací zde.