
Okna są suche, a szare dni stają się coraz dłuższe. Adidasy są trwale z dala od błota, a palce stóp pełzają. Zapotrzebowanie na śnieg rośnie. Nie lubię go już na siłowni, a kiedy rozrzucę maglas na ścianie, wyobrażam sobie, że to świeżo opadły śnieg.
Nagle jest tutaj. W Alpach zaczyna padać śnieg. Ogromny napływ śniegu sprawia, że chcę w końcu iść na śnieg. Mam okazję jechać przez 4 dni do Livigno we Włoszech, gdzie moja młodsza siostra przygotowuje się do nadchodzącego sezonu. Wyjeżdżamy w czwartek rano i przyjeżdżamy do Livigno nieco przed dziewiątą wieczorem.
Nie mogę spać z przyjemnością i wyruszam na następny dzień o siódmej rano na wycieczkę. Przez pierwsze półtorej godziny myślałem, że prawdopodobnie nie powinienem brać freeride'owego zestawu nart. Mój język spoczywał na kamizelce, a moje nogi były jak beton. Zanim udało mi się zdobyć pierwszy szczyt, pogoda była zła, więc na 2950 m odwróciłem się na pięcie i rozpocząłem pierwsze zejście. Prawdopodobnie możesz sobie wyobrazić, jak dobrze się czułem podczas pierwszych zakrętów. Stopniowo przyzwyczaiłem się ponownie do szatańskiej planszy i po obiedzie zacząłem szukać drogi przez las z powrotem do mieszkania.
Kolejny dzień znów upłynął pod znakiem intensywnych opadów deszczu i stosunkowo szybkiego ocieplenia. Przez zaśnieżony park rowerowy przeszedłem do górnego skraju lasu. Po drodze przekroczyłem strumień, który coraz piękniej wcinał się w zbocze w górę rzeki. Gdy szedłem wzdłuż krawędzi powyżej, coraz bardziej podobały mi się poduszki śniegu leżące na pniakach, kamieniach i powalonych drzewach. Przeszedłem ponad poziom strefy leśnej, w której wszystkie diabły wyszły za mąż. Dlatego spakowałem pasy i wróciłem między drzewa, gdzie przez chwilę grałem. Po chwili wróciłem do miejsc, w których wspinałem się. W końcu spędziłem następne dwie godziny, wymyślając różne sposoby zsuwania jednej poduszki po drugiej. Kiedy wrócił do doliny, już padało i śnieg był bardzo mokry.
Trzeciego dnia, w temperaturze siedmiu stopni powyżej zera, wybraliśmy się z przyjacielem Karelem na wycieczkę na przeciwległe wzgórze. Poprzedniej nocy przypadkowo spotkałem Karla na nartach biegowych. To był przyjemny zjazd, który zaowocował wspólną podróżą. Śnieg przykleił się do naszych pasów, ale w końcu nie padł śnieg, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć miasto z góry. Zejście zakończyliśmy zjazdem po zrolowanym stoku błotnistym, który zakończył się tuż za główną ulicą miasta.
Ostatniego dnia w końcu zgłosili błękitne niebo. Wstałem i ruszyłem w kierunku wschodu słońca i pięknych widoków z moją latarką. Przyznaj to sam, czy to nie było świetne? W drodze na dół znalazłem resztki proszku pod lekką skorupą dmuchanego śniegu. Na szczęście szersze narty ładnie przebiły skorupę, więc mogłem cieszyć się ostatnim zejściem tej podróży.
Tento internetový obchod ukládá soubory cookies, které pomáhají k jeho správnému fungování. Využíváním našich služeb s jejich používáním souhlasíte. Více informací zde.